Profesjonalizm nauczycieli staje się coraz częstszym tematem w debacie o edukacji. Ale co to właściwie znaczy: być profesjonalistą w szkole? Czy chodzi o doskonałą wiedzę przedmiotową, a może o rozwinięte kompetencje miękkie – empatię, cierpliwość, komunikatywność? Czy uczniowie rzeczywiście lubią nauczycieli „profesjonalnych”, czy raczej tych, którzy są „ludzcy”? I wreszcie: czy szkoła, w swojej obecnej formie, w ogóle pozwala być „nauczycielem z prawdziwego zdarzenia”? A może potrzebujemy zupełnie innego wzorca?
Refleksyjny praktyk, lider zmiany, mediator i mentor, uczestnik dialogu społecznego – to określenia życzeniowego modelu nauczyciela profesjonalisty. Jak wygląda realizacja tego życzenia w praktyce?
Profesjonalizm. Ratio versus relatio?
W tradycyjnym rozumieniu profesjonalizm nauczyciela był równoznaczny z opanowaniem wiedzy merytorycznej. Dobry nauczyciel to ten, który „zna materiał” i potrafi go przekazać. Jednak współczesna edukacja coraz mocniej stawia na kompetencje społeczne – umiejętność budowania relacji, wspierania, inspirowania. Nauczyciel jawi się tutaj jako mentor lub tutor.
Czy to znaczy, że wiedza przestaje być ważna? Oczywiście, że nie. Jednak sama erudycja już nie wystarczy. Nauczyciel, który zna się na fizyce, ale nie potrafi mówić językiem zrozumiałym dla ucznia, nie zbuduje autorytetu. Z kolei nauczyciel empatyczny, ale bez solidnych podstaw merytorycznych może być lubiany, ale niekoniecznie skuteczny. Istota prawdziwego profesjonalizmu tkwi w równowadze – i właśnie dlatego jest tak trudna do osiągnięcia.
Dlaczego trudno być profesjonalistą w polskiej szkole?
Problem polega na tym, że system edukacji nie sprzyja tej równowadze. Nauczyciele pracują w przeciążeniu – z biurokracją, ciągle zmieniającą się podstawą programową, rosnącymi oczekiwaniami ze strony rodziców i coraz bardziej zróżnicowaną młodzieżą. Poza tym oczekuje się od nich nie tylko wysokich kompetencji dydaktycznych i wychowawczych, ale pracy zespołowej, innowacyjności i umiejętności korzystania z nowych technologii oraz zaangażowania w rozwój szkoły. Trudno o przestrzeń na refleksję, rozwój i indywidualne podejście do ucznia oraz …odpoczynek, zadbanie o siebie.
Co więcej, status społeczny zawodu nauczyciela w Polsce od lat pozostaje niski. Społeczne oczekiwania są wysokie – mamy wymagać, uczyć, wspierać, wychowywać, chronić, a czasem nawet zastępować rodziców – ale realna wartość tej pracy nie idzie z tym w parze. Profesjonalizm wymaga inwestycji – czasu, zasobów, zaufania. Tymczasem nauczyciel w Polsce działa często na granicy wypalenia, zderzając się ze ścianą systemu.
Czy uczniowie lubią nauczycieli profesjonalistów?
To zależy od tego, jak zdefiniujemy profesjonalizm. Jeśli oznacza on nauczyciela chłodnego, bezbłędnego, sztywno trzymającego się zasad i niedostępnego, który jest strażnikiem wiedzy – odpowiedź brzmi: raczej nie. Wprawdzie taki nauczyciel może budzić szacunek, ale raczej oparty na strachu. Uczniowie cenią autentyczność, poczucie humoru, elastyczność. Nauczyciel-robot, choćby był genialny w swoim przedmiocie, nie zbuduje z nimi prawdziwej relacji.
Ale jeśli profesjonalizm oznacza umiejętność prowadzenia ciekawej lekcji, reagowania na problemy uczniów z szacunkiem, traktowania ich poważnie – to tak, takich profesjonalistów uczniowie lubią i potrzebują. Bowiem nauczyciel w takim rozumieniu jest bardziej przewodnikiem niż nauczycielem. Problem jednak w tym, że oczekiwania wobec nauczycieli są często sprzeczne: mają być i wymagający, i wyrozumiali, i konsekwentni, i elastyczni, i skuteczni, i… zawsze dostępni.
Czy potrzebujemy nowego wzorca nauczyciela profesjonalisty?
Być może problem nie leży w tym, że nauczyciele nie są wystarczająco profesjonalni, ale w tym, że ideał, do którego mają dążyć, jest życzeniowy. Tradycyjny wzorzec nauczyciela jako wszechwiedzącego specjalisty odchodzi do lamusa. Dziś nauczyciel powinien być przede wszystkim tutorem w procesie uczenia się – kimś, kto uczy się razem z uczniem, zadaje pytania, nie boi się przyznać do błędu i nie szuka autorytetu w tytule, tylko w działaniu.
Potrzebujemy nowego modelu profesjonalizmu: opartego na autentyczności, elastyczności i odporności psychicznej. To nie mniej wymagające niż dawne wzorce – przeciwnie. W świecie chaosu informacyjnego, kryzysu autorytetów i wszechobecnej presji, prawdziwy profesjonalizm to umiejętność zachowania ludzkiej twarzy.
Czy profesjonalizm ma swoje ciemne strony?
Rzadko mówimy o tym, że profesjonalizm ma też swoją ciemną stronę. Pod jego szyldem łatwo ukryć wypalenie, perfekcjonizm, brak granic. Wielu nauczycieli, chcąc być „profesjonalistami”, nie pozwala sobie na emocje, słabości, odpoczynek. W efekcie – pracują ponad siły, biorą na siebie zbyt wiele i tracą radość z pracy.
Zbyt sztywno rozumiany profesjonalizm może też oznaczać dystans i brak autentyczności. Jednak uczeń nie potrzebuje nauczyciela-aktora, który „gra rolę” pedagoga. Potrzebuje człowieka, który potrafi być obecny – tu i teraz.
Profesjonalizm nauczyciela – potrzebna równowaga
Profesjonalizm nauczyciela to pojęcie wielowymiarowe i – jak się okazuje – pełne paradoksów. Wymaga równowagi między wiedzą a osobowością, między wymaganiami a zrozumieniem, między systemem a indywidualnością. Dziś, bardziej niż kiedykolwiek, potrzebujemy nowego wzorca – nie perfekcyjnego eksperta, ale empatycznego, refleksyjnego i autentycznego człowieka.
Bycie profesjonalistą w polskiej szkole to sztuka balansowania między sprzecznymi oczekiwaniami. A może najwyższy czas przestać pytać, czy nauczyciel spełnia wszystkie kryteria profesjonalizmu, i zacząć pytać, czy szkoła tworzy warunki, by ten profesjonalizm mógł się rozwijać? Bez odpowiedzi na to pytanie, żaden model – nawet najlepszy – nie zadziała.
